3 razy L – felieton listopadowy

Szkic przedstawiający pióro i kałamarz

Nikt nie jest tak stary,
by nie mógł się jeszcze
czegoś nowego nauczyć.
Ajschylos

W słowach greckiego tragediopisarza Ajschylosa kryje się sporo prawdy z pewną domieszką nadziei. Skoro ciągle mogę się uczyć, a w dodatku sprawia mi to przyjemność – to może rzeczywiście nie jestem jeszcze taka stara. Choć czasem tu mnie strzyka, tam kłuje i świat wydaje się o wiele trudniejszy (co mówię z pełną świadomością po przejściu ponad 50 kilometrów i osiągnięciu przewyższenia ponad 2700 metrów w trzy dni przedłużonego weekendu). Life long learning to magiczne zaklęcie, czy jak powiedzą niektórzy – przekleństwo dzisiejszych czasów. Świat podlega nieustającym przemianom, za którymi staramy się nadążyć. Zwykli ludzie nie mają lekko, a nauczyciele tym bardziej. Kiedyś uważałam, że nauczyciele matematyki i wf-u są bezpieczni – raz zdobyli wiedzę i mogą ja stosować. Nic bardziej błędnego! Jeśli nawet pewne fakty są niepodważalne, to sposób mówienia o nich, prowadzenia zajęć i uczenia się podlegają nieustającym zmianom. A do tego dochodzą odkrycia naukowe zmieniające naszą wiedzę.

O konieczności ciągłego poszerzania swojej wiedzy przypomniało mi się podczas jazdy tramwajem w dniu Wszystkich Świętych. Razem ze mną jechała czteroosobowa rodzina. Najpierw zwrócił moją uwagę ojciec głośno upominający jedno z dzieci, które coś upuściło. Później byłam świadkiem rozmowy matki z córkami.

Matka – O popatrz, wiesz co to jest? Byliśmy tu obok niedawno…

Córka niepewnie – Park natury?

Matka – Nie, w Zoo, a tutaj mieszkały misie…

Jestem pewna, że usłyszałam „polarne”, ale nie wiem czy nie był to komentarz jednej z siedzących obok osób. Chwilę później, gdy dojeżdżaliśmy do skrzyżowania z ul. Targową (dawniej znanego jako „czterech śpiących”).

Matka – Zobacz, jaki dziwny budynek.

Córka – Kościół?

Matka – To nie jest kościół, popatrz na krzyż na górze, ma dodatkową kreskę.

Córka – Mhm…

Matka triumfalnie – To nie jest kościół, to SYNAGOGA!

Ojciec po chwili – Mamusia się pomyliła…

Może nie zapamiętałam dokładnie wszystkich słów, ale nikt wcześniej nie nazywał przy mnie cerkwi synagogą i nie twierdził przy tym, że to nie jest kościół. Sporo nauki jeszcze przed tą rodziną i dotyczy to nie tylko dzieci…

Sobór metropolitalny Świętej Marii Magdaleny w WarszawieSobór metropolitalny Świętej Równej Apostołom Marii Magdaleny w Warszawie (źródło)

A podczas schodzenia z Babiej Góry w stroną Małej Babiej w ostatnią niedzielę usłyszałam komentarz grupy słowackich turystów „polski chodnik je horror”. Potwierdzam, nie dość że tłum większy niż na Krupówkach, to stromo i wąsko. Ale spotkała mnie tam miła niespodzianka. Przed wejściem na kryjącą się w kosodrzewinie ścieżkę spotkaliśmy dwóch idących z naprzeciwka chłopców 11 – 14 letnich. Każdy z nich witał wszystkich napotykanych ludzi sympatycznym „Dzień dobry!”. Byłam zszokowana, kto ich tego nauczył. Dzisiaj, kiedy często dorośli nie pamiętają o przywitaniu! Ha! Może nie wszystko stracone i jest jeszcze dla nas, Polaków nadzieja. Jeśli są młodzi ludzie, którzy potrafią się nauczyć właściwego zachowania w górach, to może i innych rzeczy są się w stanie nauczyć. I przyszłość czeka nas całkiem dobra…

Babia Góra, listopad 2024Widok na Babią Górę 10 listopada 2024 r.

Miłej nauki w kolejnych nadchodzących latach.

Agnieszka Borowiecka
listopad 2024