Nowy rok już puka do drzwi,
w okno patrzy z zachmurzoną miną,
trochę się smuci, a trochę drwi
myśląc o roku co właśnie przeminął.
W noc sylwestrową deszcz przeganiał ochotników świętowania z Placu Zamkowego w Warszawie. A rankiem w Nowy Rok obudziłam się, wyjrzałam za okno i postanowiłam obrócić się na drugi bok. Ciemno, zimno i do domu daleko… – pomyślałam. No, może nie do końca tak, ostatecznie byłam w domu. Ale za oknem było ciemno, jak w środku nocy, a poza tym zimno i mokro. I taki był cały pierwszy dzień nowego 2024 roku.
Jak zwykle początek nowego roku budzi w nas nadzieję na zmiany – oby na lepsze. A potem nadzieja idzie sobie gdzieś daleko, a życie toczy się jak zwykle. Styczeń 2024 okazał się bardzo burzliwy w polityce, zmienny w pogodzie i nie do końca spełniający nasze oczekiwania. Kończący się semestr często straszy ocenami, ferie niekoniecznie budzą optymizm – bo temperatury w okolicach kilku czy kilkunastu stopni na plusie połączone z wiatrem i obfitym deszczem nie spełniają wygórowanych wymagań miłośników zimowego szaleństwa. A o takiej pogodzie czytamy co chwilę w różnych prognozach na kolejne styczniowe tygodnie. I tylko od czasu do czasu monotonię informacji pogodowych zakłócają radosne wieści o kolejnych rekordach zimna, na szczęście nie u nas, tylko w Skandynawii, zasypanych ulicach – w Holandii, czy niejeżdżących kolejach – to akurat z powodu strajku kolejarzy w Niemczech.
Czytając o różnych kłótniach, niepokojach i konfliktach czuję się mało noworocznie. Takie zdarzenia już nam towarzyszą od lat i powoli mam ich serdecznie dosyć. Odrobinę nadziei wzbudziła we mnie tęczowa kolejka w Fieberbrunn w Austrii opisana na bokach w dwóch językach – niemieckim i angielskim. Radosne kolory rozjaśniały pochmurną rzeczywistość, a napisy budziły bardzo pozytywne emocje. Jeżdżące razem pięć kabinek informowały wszystkich narciarzy i snowboardzistów o bardzo potrzebnych działaniach: toleranz – tolerance, weltoffenheit – cosmopolitanism, solidarität – solidarity, vielfalt – diversity, respekt – respect.
Tęczowa kolejka w Fieberbrunn
Naprawdę piękne. Szkoda tylko, że nie wszyscy stosujemy się do tych zaleceń. Dodałabym jeszcze jedno – responsibility, czyli odpowiedzialność. Tak jak odpowiedzialność za swoje czyny, co przydałoby się w przypadku znajomego chłopca, który został na stoku potrącony przez innego narciarza i pozostawiony sam sobie. Na szczęście nie miał poważnych obrażeń, ale należało mu się przynajmniej słowo „przepraszam”, a nie pośpieszna ucieczka z miejsca zdarzenia. Leżącego notabene niedaleko od pięknej tęczowej kolejki. Zresztą w ramach modernizacji zapewne jeżdżącej ostatni już sezon, bo przy dolnej stacji dumnie prezentowała się nowa czerwona kabinka – dziesięcioosobowa, z miejscami siedzącymi i uchwytami do przewożenia nart na zewnątrz. Cóż, bywa, choć mi trochę żal…
Nowa kabinka kolejki w Fieberbrunn
Odpowiedzialności za swoje czyny, w tym za naukę życzę…
Agnieszka Borowiecka
styczeń 2024