Pro-natura – felieton sierpniowy

Szkic przedstawiający pióro i kałamarz

Użytek ekologiczny:
zasługujące na ochronę pozostałości ekosystemów…

Ustawa o ochronie przyrody z dnia 16 kwietnia 2004

Wakacje to dla wielu osób dobry moment na chwilę zastanowienia nad otaczającym nas światem, bo więcej mamy do czynienia z przyrodą. Morze, góry, jeziora, rzeki. Lasy, łąki, zagajniki, pola. Im wyższa na dworze temperatura, tym chętniej opuszczamy mury domów i wyjeżdżamy z miasta. Ale nieprzygotowanych na kontakt z naturą, może ona nieźle zaskoczyć. Dla mnie szczególnie zadziwiające są możliwości przetrwania i odporność wielu gatunków. Oczywiście jestem świadoma zmian, jakie niestety niesie za sobą działalność człowieka – wymieranie lasów, zanieczyszczenia rzek i oceanów, topnienie lodowców, zagłada kolejnych gatunków roślin i zwierząt. Jednak patrząc na skały na wysokości kilku tysięcy metrów nad poziomem morza nie mogę wyjść z podziwu nad uporem, z jakim rośliny walczą o życie. Podobnie jest, gdy spotykam ruiny zabudowań czy resztki dróg z popękanym asfaltem przegrywające w starciu z naturą. Żebyśmy my, ludzie, mieli tyle woli i wytrwałości!

Jeziorko polodowcowe z kawałkami topniejącego lodu, Austria 2024

Topniejące resztki lodowca w Austrii

Kwitnące na żółto kwiaty podobne do margerytek na kamiennym piarżysku, Austria 2024

Kwiaty kwitnące na kamiennym piarżysku, Austria

Tyle się mówi o globalnym ociepleniu i konieczności ochrony tego, co jeszcze mamy. Nawet ustawa o ochronie przyrody wprowadza pojęcie „użytek ekologiczny”, choć jego definicja jako „pozostałości ekosystemów” nie brzmi zachęcająco. Wiele osób nadal jednak nie wierzy w zachodzące zmiany i postępuje niezbyt rozsądnie. Był śnieg? Był. Padał deszcz? Padał, a nawet lało i zatapiało. Czyli ocieplenie globalne to wymysł „zielonych”, czy tam innych pseudoekologów. Inni, którzy rozumieją, że jednak nie jest różowo próbują walczyć i ratować co się da. Jednym z postępowań na rzecz natury jest prosta segregacja odpadów i maksymalne odzyskiwanie przydatnych zasobów. Już niedługo w naszych pomieszczeniach na śmieci ma się pojawić kolejny pojemnik – na odpady odzieżowe. Tymczasem w Szwajcarii…

Z mojego bardzo dawnego pobytu w tym kraju pamiętałam płatne worki na śmieci zmieszane, osobno produkowane dla każdego kantonu, oraz miejsca zbiórki metalu, szkła i plastików (tylko PET), których szukaliśmy w wyznaczonych punktach miejscowości. W tym roku płatne worki zostały, pojawiły się różnokolorowe pojemniki nad częściowo wkopanymi w ziemię komorami do segregacji odpadów. W naszej miejscowości były nawet w kilku miejscach, ale ich przeznaczenie było różne. Odpady zmieszane – wrzucisz wszędzie, w wybranych punktach jest miejsce na metale lub szkło (w niektórych kantonach osobno białe i osobno kolorowe). A plastiki? Na kwaterze znajdowała się ulotka szczegółowo opisująca (po niemiecku i retoromańsku) co należy wrzucić do worka na plastiki. Ale skąd wziąć taki worek? Odszukaliśmy punkt zbiórki odpadów czynny 3 razy w tygodniu – na szczęście także w dniu naszego wyjazdu. Po próbach porozumienia się z pracownikiem, który chyba mówił właśnie językiem retoromańskim, i podejrzeniu jak postępował miejscowy klient pozbywający się starego pontonu – wszystko stało się jasne. Płacisz pracownikowi 2,5 franka, wrzucasz swój zestaw plastików, luzem lub zapakowany w posiadany przez ciebie worek, pracownik odrywa specjalny worek na śmieci z rolki i wrzuca luzem do tego samego kontenera. Zapłacone? Tak. Worek na śmieci był? Tak. Plastiki są we właściwym kontenerze? Owszem. To jest dopiero postępowanie naturalne i zgodne z naturą, o którą dbać przecież wszyscy powinniśmy…

Działajmy w zgodzie z naturą.

Agnieszka Borowiecka
sierpień 2024