Zaskoczony – felieton lipcowy

Szkic przedstawiający pióro i kałamarz

Niespodzianka w środku dlatego jest niespodzianką,
że do ostatniej chwili nie wiadomo,
czy ucieszy, czy rozczaruje.

Paulina Siegień

Wakacje w tym roku mogą przynieść wiele zaskoczeń i niespodzianek. Już pierwszy dzień po zakończeniu roku szkolnego był tego najlepszym przykładem. Wieczorem na małej osiedlowej uliczce rozległy się syreny. Okazało się, że przejechał obok wóz straży pożarnej. Na dole pod moim blokiem młodzież komentowała, że pojechali nie tam, gdzie trzeba, bo z drugiej strony budynku. Po chwili przyjechały kolejne samochody na sygnale – drugi wóz straży pożarnej, policja i straż miejska. Na ulicy i balkonach pojawiało się coraz więcej obserwujących osób. Jeden z panów na dole przyznał się, że to on zaalarmował służby, ale nadal nie do końca było wiadomo, co się stało. Po chwili zaczęłam słyszeć głośne miauczenie kota. Myślałam, że przestraszony całym tym rozgardiaszem siedzi na jednym z pobliskich drzew. Jednak to właśnie on okazał się przyczyną całego zamieszania – tkwił na parapecie okna na trzecim piętrze i przerażony wydawał z siebie rozpaczliwe odgłosy. Właścicieli nie było w domu i właściwie nie do końca było jasne, jak mu się udało znaleźć w tym miejscu. Po pewnym czasie na przystawioną drabinę wspiął się strażak. Najpierw próbował „po dobroci”, wyciągając do kota rękę, ale gdy się to nie powiodło – złapał go do siatki podbieraka. Kot został uratowany, a wszyscy okoliczni mieszkańcy byli nieźle zaskoczeni tak atrakcyjnym pierwszym dniem wakacji. Być może najbardziej zaskoczeni okażą się właściciele kota, jeśli zostaną zmuszeni do pokrycia kosztów całej akcji. Co trzeba przyznać – przeprowadzonej całkiem sprawnie…

Akcja ratunkowa na Kabatach - widok z balkonu  Akcja ratunkowa na Kabatach - zbliżenie na okno z kotem siedzącym na parapecie
Akcja ratunkowa w pierwszy dzień wakacji

Kolejne dni wakacji mijają już nieco spokojniej, zaskakując nas głównie pogodą. Ta zrobiła się coraz bardziej nieprzewidywalna. Prognozy są nie do końca trafne – z otrzymanych w ostatnich tygodniach alertów RCB w mojej okolicy nic się nie sprawdziło, nawet burza idąca szerokim pasem w poprzek Polski ominęła moją okolicę, rozdzielając się nagle na dwie części. W ostatnią niedzielę zapowiadany przez ICM na godzinę 17 deszcz zaczął padać w okolicach 10 rano i kontynuował cały dzień z krótką przerwą koło 16. A przy tym wiele nie napadało i w okolicy nadal jest bardzo sucho. Pozostaje się cieszyć, że nie mamy tu takich atrakcji jak niespodziewane gradobicia, ulewy, trąby powietrzne pojawiające się w innych rejonach Polski i Europy. Czym jest to 30 stopni w Warszawie, w porównaniu z 40 stopniami w cieniu i czerwonym alertem we Włoszech? Nie wspominając o lawinach błotnych w Szwajcarii i zamkniętych na wiele miesięcy autostradach.

Mijają kolejne dni lipca, wiele z nich niesie nowe zaskoczenia. Truskawki, osiągające już cenę 24 złote za kilogram, nagle udaje się kupić za złotych 15. Pojawiły się pierwsze tegoroczne jabłka (na razie 2 razy droższe od zeszłorocznych). Według Centralnej Komisji Egzaminacyjnej maturę zdało 84,1 proc. tegorocznych absolwentów szkół ponadpodstawowych. Wyciekło 9,9 mld haseł z kilkunastu popularnych witryn (m.in. LinkedIn, X, MySpace, MyFitnesPal, Canva, Badoo). Na Kabatach odmalowano pasy na przejściach dla pieszych i inne oznaczenia na jezdniach. Turystka w Sopocie doznała szoku, bo wejście na molo jest płatne także w nocy i opłaty można uiścić tylko kartą lub Blikiem. Lidl jest tańszy od Biedronki, która ma ceny lepsze od Lidla. A Etna znów pluje lawą i popiołem…

Tylko pozytywnych letnich zaskoczeń i dobrego wypoczynku.

Agnieszka Borowiecka
lipiec 2024